Jennifer T.

byłam 36-letnią matką dwójki dzieci, kiedy zdiagnozowano u mnie raka piersi. Nie mam w rodzinie raka piersi. Jestem wysportowany i regularnie ćwiczę. Jem zdrowe i pożywne posiłki. Niedawno ukończyłem Półmaraton. Nie brałem żadnej terapii hormonalnej. Nie miałem żadnego z czynników ryzyka zwykle związane z występowaniem raka piersi u kobiety poniżej 40 roku życia. Diagnoza była szokiem.

byłem wtedy blisko z moim lekarzem i oboje płakaliśmy, gdy zadzwoniła z wiadomością. W tym momencie myślałam o wszystkim, co w życiu cenię, co cenię, co jest dla mnie ważne. I od razu wiedziałem, że zrobię wszystko, by przejść przez to, co zmierza w moją stronę.

w wieku 2 lat mój syn był jeszcze za młody, aby wiedzieć, co się dzieje, ale moja córka, która miała wtedy 11 lat, zrozumiała. To była dla mnie najtrudniejsza część. Tak bardzo martwiłam się o to, jak ona się poczuje i jak poradzi sobie z doświadczeniem, kiedy jej matka przechodzi leczenie raka.

kiedy miałem diagnozę, chciałem zasięgnąć wielu opinii na temat tego, co robić dalej. Chciałem poznać wszystkie opcje. Wiedziałem, że chcę zostać w pobliżu mojego domu w Atlancie. Szukałem podejścia, w którym byłbym aktywnym uczestnikiem procesu uzdrawiania.

Cancer Treatment Centers of America® (CTCA) było drugim miejscem, do którego dzwoniłem. Czułem, jak bardzo różni się od innych placówek służby zdrowia, gdy tylko przeszedłem przez drzwi. Od pierwszej chwili było jasne, że CTCA® koncentruje się na leczeniu. Wydawało się, że wszyscy, których spotkaliśmy, mieli ten sam cel: zobaczyć, jak każdy pacjent wychodzi po leczeniu i nie musi wracać. Po spotkaniu ze wszystkimi w moim zespole opieki, wiedziałem, że CTCA jest właściwym miejscem dla mnie.

rozpoznanie raka może przynieść ostre poczucie utraty kontroli. Możesz zacząć czuć, że Twoje życie nagle wymknęło się spod twoich rąk. Z tego powodu tak ważne jest, aby być pod opieką ludzi, którym ufasz. Trzeba znaleźć sposób na odzyskanie kontroli, przejęcie władzy tam, gdzie się da. CTCA spełniła dla mnie obie te potrzeby. Czułem się pewnie w moim medycznym onkologa i chirurga. Uważano mnie za aktywnego uczestnika mojej opieki. Moi lekarze zawsze byli przekonani, że ostateczna decyzja na każdym kroku należy do mnie. Liczne integracyjne podejścia dostępne dla pacjentów w CTCA zapewniają dodatkowe wyjście do odzyskania kontroli. Przy tak wielu usługach opieki wspomagającej dostępnych pod jednym dachem, było tak wiele, co mogłem zrobić, aby pomóc sobie. Niezależnie od tego, czy chodziło o zmiany w diecie, opiekę duszpasterską czy suplementy zalecane przez mojego dostawcę naturopatyki, te terapie wspomagające pomogły mi w leczeniu.

tylko tymczasowo

moje leczenie w Breast Center for Advanced Oncology w naszym szpitalu w Atlancie obejmowało chemioterapię, operację i radioterapię. Miałem sześć rund chemioterapii co trzy tygodnie, następnie podwójną mastektomię i sześć tygodni naświetlania. Po zakończeniu leczenia przeszłam operację rekonstrukcyjną.

tuż przed operacją lekarze chcieli, żebym zrobił rezonans magnetyczny, aby mogli sprawdzić, czy chemioterapia miała wpływ. Stałem się bardzo zdenerwowany w tym momencie. Pamiętam, jak weszłam do rezonansu, myśląc o tym, jak moi lekarze zrobili wszystko, co mogli, jak starałam się o siebie zadbać i że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Zdecydowałem, że bez względu na to, co zobaczyli na obrazie, będę zadowolony z wyniku.

w maszynie MRI grała muzyka, utwór religijny. Spędziłem dużo czasu skupiając się na mojej wierze podczas tygodni chemioterapii. Słuchanie tej muzyki łączyło mnie duchowo. Zaczęłam płakać i wiedziałam, że nie mam na to wpływu, nie kontrolowałam tego i pogodziłam się z tym.

wiara stała się jednym z najważniejszych aspektów mojego doświadczenia z rakiem i jego leczeniem. Pamiętam pastora z CTCA, który zapewnił mnie, że w porządku było zastanawiać się, dlaczego mi się to przytrafiło—zapytać Boga, dlaczego ktoś, kto ma dwoje dzieci, Kto dobrze ćwiczy i je, dlaczego tak się dzieje. Ale powiedziała, żebyś tam nie utknął. Nie wciskaj się pytając: „dlaczego ja?”Zamiast tego, pozwól, aby pytanie przeszło do:” co próbujesz mi pokazać?”To pytanie pozwoliło mi przestać się martwić, modlić się i dziękować Bogu, i kontynuować mój dzień. To pozwoliło mi zrzec się kontroli.

bardzo mi pomogli pracownicy CTCA. Miałem wsparcie żywieniowe i naturopatyczne, które pomogły mi poradzić sobie z efektami ubocznymi leczenia i pozostać silnym i zdrowym. Doświadczyłem bardzo niewiele skutków ubocznych i nic tak poważnego, jak sobie wyobrażałem, kiedy po raz pierwszy otrzymałem diagnozę.

mój mąż również był moim opiekunem, a on jest niedocenianym bohaterem mojej historii. Nie wiem, jak to zrobił, ale zrobił wszystko. Zawiózł mnie na spotkania, opiekował się dziećmi, dbał o nasz dom i sprawiał, że czułam się wspierana pod każdym względem. Podróż do CTCA z naszego domu trwała około półtorej godziny, a on sprawiał, że działało za każdym razem.

denerwowałam się tym, jak moja córka poradzi sobie tym razem. Ale razem przez to przeszliśmy. Przede wszystkim wyjaśniłem jej, że jest to tymczasowe i zawsze podkreślaliśmy krótkoterminowy charakter leczenia. Miałem kalendarz, w którym mogłem wykreślić dni leczenia, abyśmy każdego dnia mogli zobaczyć, że jest to sytuacja tymczasowa. Trzymałem harmonogram i harmonogram, aby przypomnieć nam wszystkim, że leczenie raka nie było do końca mojego życia; to było tylko na kilka miesięcy. Mam też listę ludzi, których znamy, którzy przeszli terapię nowotworową i przeszli całkiem dobrze.

zmiana pracy

na jakiś czas leczenie raka stało się moją pracą. Ale wkrótce nadszedł czas, aby wrócić do mojej normalnej pracy i do naszego normalnego życia.

jednak życie jest inne. Bardziej skupiam się na nauczaniu mojej córki o zdrowym stylu życia. Nie jestem tak poważny jak wcześniej. Nauczyłem się lekceważyć sprawy. Wróciłem do aktywności fizycznej i cenię te zajęcia bardziej niż kiedyś.

każdego dnia jesteśmy trochę mniej pośpieszni. Zwykle przechodziliśmy przez śniadanie, przez cały dzień szkolny, spieszyliśmy się na zajęcia po szkole, jedliśmy kolację, potem spaliśmy, a następnego dnia ta sama rutyna. Teraz życie jest trochę słodsze. Biorę kilka dodatkowych minut, aby docenić dzień i czuć się wdzięczny za to. Bardziej cieszę się życiem. Nie martwię się, że przerwiemy naszą rutynę i trochę odpuszczę. Jesteśmy razem, mamy swoje życie i to wszystko, czego potrzebujemy.

z rakiem walka umysłowa jest równie trudna, jeśli nie trudniejsza, niż walka fizyczna. I tak jak mamy leki do walki z chorobami fizycznymi, tak potrzebne są narzędzia do stawienia czoła wyzwaniom psychicznym. Dla mnie wiara stała się tym narzędziem. Teraz nadal używam tego narzędzia każdego dnia.

Lekarze widzieli mnie, nie tylko moją chorobę. Takie podejście dawało wszystkim możliwość zaangażowania się w moją opiekę i wierzę, że to bardzo zmieniło mój wynik.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.